Apr 26

包括 PignationSchizma,地点:Proxima

不想看到广告?马上升级

日期

2004 年 April 26日, Monday

位置

Proxima
ul. Żwirki i Wigury 99a, Warszawa, 02-089, Poland

电话:+48-228 223 003

网络:

在地图上显示

买票

描述

Kiedy wybierasz się na koncert D.R.I. możesz być pewien, że spotkasz tam punków, hardcore’owców w koszulkach Agnostic Front, odzianych w skóry metalowców, czy zwykłych nie związanych z żadną subkulturą ludzi. D.R.I. po prostu przyciąga wszystkich, którzy lubią ostre granie. Taką też zbieraninę mogliśmy zaobserwować na warszawskim koncercie „Imbecyli”. Przyszli wszyscy, którym nazwa D.R.I. nie była obojętna, zarówno 15-latkowie, jak i ich ojcowie. Między najmłodszym a najstarszym uczestnikiem tego wydarzenia na pewno było ponad 30 lat różnicy. Swoje pięć minut miały znowu wyblakłe koszulki Exodus, Tankard, Forbidden. Zanosiło się na miłego „grilla” przy piwie i muzie czterech Amerykańców. Tak uroczo jednak nie było.
Kilkanaście minut przed ustaloną godziną rozpoczęcia koncertu w klubie było jeszcze pustawo. Grupki fanów przechadzały się leniwie wśród stanowisk z płytami i koszulkami (stoisko D.R.I. imponowało ofertą tych drugich) lub łykały bronki przy stolikach w spokoju oczekując na początek imprezy. Kiedy na scenie zainstalowało się Pignation i zaczęło swój występ niewielu zwróciło na nich uwagę. Na parkiecie przebywało w tym czasie może z 15 osób nie przejmujących się w najmniejszym stopniu zachętami do wspólnej zabawy ze strony wokalisty. Inna sprawa, że Pignation średnio pasowało stylistycznie w tym dniu. Ich 20-minutowa dawka energetycznego tech metalcore’a, mimo swojej niewątpliwej mocy i ostrości dobrze naostrzonej brzytwy nie znalazła wielu zwolenników. Oparte na pogmatwanej jeździe gitar, precyzyjnej perkusji i wrzeszczanym wokalu chlastanie dźwiękiem było zbyt ciężkostrawne i nowoczesne dla większości obecnych. Jednak ci goście mają fajne pomysły i grać potrafią. Mnie fanowi Dillinger Escape Plan ta muzyka bardzo spasowała. Bardzo chętnie wybiorę się na koncert Pignation, jeżeli będą grać gdzieś w okolicy. W Proximie „zaawansowana technologia” przegrała jednak z obojętnością.
Zdecydowanie lepszą sytuację miała Schizma, no ale wiadomo to mistrzowie i kilka osób przyszło specjalnie na nich. Pestce udało się nawiązać kontakt z publiką, więc jego apele nie były wołaniem na puszczy. Ludzi pod sceną pojawiło się o wiele więcej niż podczas setu Pignation, toteż podczas paru numerów utworzył się skromny „młynek”. Nagłośnienie trochę szwankowało - przez pierwszych kilka numerów Schizma generowała ścianę huku (ta przypadłość dotknęła także D.R.I.). Brzmienie poprawiło się dopiero w połowie koncertu. Zespół zaprezentował zarówno starsze kawałki („Pod naciskiem”, „Scream For Change”, „Moralność”, „Old school H8”), jak i nowe, pochodzące z niedawno wydanej płyty „XIII”. Był też cover Cro-Mags „Hard Times” na zakończenie.
Schizma wypadła bardzo dobrze. Ogień, moc, bezkompromisowy przekaz i 100% piekielnej energii. Bydgoska załoga symbol szczerego, twardego hardcore’a, pewnie trzymająca się od ponad 10 lat, nie pozostawiła złudzeń, kto obecnie rządzi w polskim hc. Śpiewają hardcore to my i trudno nie przyznać im racji. Swoją rolę spełnili świetnie - publiczność po secie Schizmy była solidnie przygotowana na występ „Imbecyli”.
Przed koncertem pewnie paru osobom przez głowę przemknęła myśl, czy ci czterdziestokilkuletni panowie nie tyle dadzą dobry koncert, co czy ich rozruszniki wytrzymają jego tempo. Setlista złożona z numerów z „Dealing With It” powodowała, że obawy te były nie tyle złośliwe, co zasadne. Jak się miało okazać troska o kondycję D.R.I. była całkowicie zbyteczna.
Zespół po cichu zainstalował się na scenie i trochę niespodziewanie rozpoczął koncert. Kiedy Spike, Kurt, Rob i Harald wzięli w ręce gitary, mikrofony, tudzież zasiedli na perkusyjnym stolcu spodziewałem się raczej, że zagrają coś na próbę i dopiero wtedy przywitają się z publicznością. Oni jednak za nic mieli dobre obyczaje. Zaczęli nieco niespodziewanie od egzystencjalnego pytania „Who Am I?”. Odpowiedź mogła być tylko jedna – „D.R.I.”. W tym czasie pod sceną zrobił się ścisk i niezłe pogo. Na dobry początek poleciały trzy numery z „Four of a Kind” – „Slumlord”, „Dead in the Ditch” i „Suit & Tie Guy”. Zespół tryskał energią jak gdyby był rok 1988 a nie 2004. Niestety brzmienie podczas pierwszych dwudziestu minut było fatalne. Akustykowi chyba gałeczki podjechały troszkę za wysoko, bo zamiast muzyki słychać brzęczącą masę. Dopiero zatkanie uszu pozwoliło mi na odróżnienie poszczególnych dźwięków. Tymczasem na scenie i pod nią istny żywioł. Starsi panowie, którzy do tej pory raczej zgodnie olewali polską reprezentację hardcore’a, dają pokaz prawdziwego moshu. „Młyn” na Schizmie to nie była nawet zapowiedź tego, co będzie się działo na D.R.I.. Nawet sami sprawcy tego zamieszania zostali mocno zaskoczeni takim przyjęciem. Inna sprawa, że grali z takim kopem, iż wiele młodszych kapel mogłoby im jedynie pozazdrościć. Image sceniczny typowo rock n’ rollowy. Za perkusją duże logo z moshującym gościem. Wokalista Kurt Brecht co jakiś czas popijał piwo, natomiast basista Harald Oimoen (imponujący ogromną naszywką Venom) cały czas palił ślugi. Krótka przerwa na wyrażenie swojego uznania i w nagrodę publika może sobie wybrać kawałek, który teraz mają zagrać „Imbecyle”. Najgłośniej krzyczeli zwolennicy „Acid Rain”. Widać, że zespół jest trochę zdziwiony takim wyborem, ale dotrzymuje obietnicy. „Acid Rain” to był jeden z najfajniejszych momentów tego koncertu. Zawierucha przy nim zrobiła się tak duża, że niektórzy wycofywali się z pierwszych rzędów w obawie o swoje zdrowie. Nie wiem jak było w innych miastach, ale w Warszawie fani domagali się przede wszystkim nowszych numerów - jeżeli w ogóle można użyć tego określenia wobec zespołu, który ostatnią płytę nagrał w 1995 r. - z „thrashowego” okresu twórczości D.R.I.. Kiedy parę godzin wcześniej rozmawiałem ze Spike’iem Cassidy’m powiedział mi, że publika domaga się głównie kawałków z dwóch pierwszych płyt. Zwolennicy „Crossover” są raczej przez tę grupę zagłuszani. Inaczej w Polsce, gdzie co prawda nikt na nikogo nie buczał, ale to podczas „Beneath the Wheel”, „Argument Then War”, „Thrashard” i „Five Year Plan” kółeczko na parkiecie robiło się największe. Gdyby nie barierki to pewnie w Proximie zobaczylibyśmy kilku efektownych stage-diverów. Istotnym bohaterem wieczoru był nasz, swojski czasownik „napierdalać”, który pod adresem muzyków krzyczała publiczność. Muzycy oczywiście nie mając pojęcia cóż on może oznaczać robili głupie miny i bezskutecznie próbowali dociec jego znaczenia. Z zakłopotania wybawił ich dopiero kamerzysta 4Fun.tv. Podczas wykonywania „Beneath the Wheel” coś nie zagrało i kawałek został urwany w końcówce. Przymusową przerwę techniczną Brecht wykorzystał na przedstawienie zespołu. Po chwili wszystko wróciło do normy i poleciało „I’m the Liar”.
Na poniedziałkowy występ D.R.I. złożyły się w przeważającej mierze utwory z „Dealing With It”. Reszta albumów była reprezentowana sprawiedliwie. Mogliśmy usłyszeć wszystkie największe „hity”: „Mad Man”, „Rather Be Sleeping”, „Violent Pacification”, „Couch Slouch”, „Probation”... Była też jedna nowa, utrzymana w oldschoolowym klimacie kompozycja, zatytułowana „Against Me”. W sumie ponad 20 piosenek. Cały koncert D.R.I. trwał blisko 2 godziny. Warszawiacy łatwo nie wypuścili Amerykanów. Dwa bisy, na które złożyły się „Nursing Home Blues”, „Abduction”, „Problem Addict”, „I Don’t Need Society” i „The Application” były więc koniecznością. W takiej atmosferze można grać do rana, ale niestety kwadrans po 22 było po wszystkim. Ponoć potem miała jeszcze miejsce mała impreza, ale ja w tym czasie byłem już w drodze do domu.
D.R.I. ma charakter, a do tego wciąż potrafi dać takiego czadu, że buty spadają. Brak nowej płyty nie wpłynął na popularność „Brudnych, zgniłych imbecyli”. Ich koncerty nadal chce oglądać sporo osób (przynajmniej w Polsce). Naprawdę trudno powiedzieć gdzie leży fenomen tego zespołu. Może właśnie w koncertach takich jak ten... Banałów o wspaniałej polskiej widowni nie będę powtarzał. Bardzo dobre występy Pignation i Schizmy dopełniły pozytywnego wrażenia całości. Kto nie był ten trąba. Znakomity koncert.

Przemek „Antipop” Nowakowski

演出阵容 (3)

不想看到广告?马上升级

1 人去过

吼吼箱

要查看本页面的吼吼箱需要有 Javascript。 直接前往吼吼箱页面

不想看到广告?马上升级

API Calls

从 Spotify 记录音乐?

将您的 Spotify 帐户连接到您的 Boletix 帐户,通过任何设备或平台上的任何 Spotify 应用记录您所听的一切内容。

连接到 Spotify

关闭